WOŚP – Puchar Wings For Life 2018
Zgodnie z zapowiedziami w mojej “gorącej” relacji po biegu Wings For Life, umożliwiam Wam zdobycie pucharu dla siebie. Zapraszam do licytacji i wsparcia akcji Wielkiej Orkiestry Świątecznej pomocy.
Zgodnie z zapowiedziami w mojej “gorącej” relacji po biegu Wings For Life, umożliwiam Wam zdobycie pucharu dla siebie. Zapraszam do licytacji i wsparcia akcji Wielkiej Orkiestry Świątecznej pomocy.
Biegów ultra na swoim koncie nie mam zbyt wiele, jednak ten zdecydowanie był dla mnie najłatwiejszy. Biorąc pod uwagę jak mało mnie to kosztowało wysiłku utwierdziłem się w przekonaniu, że najlepsze ultramaratony dopiero przede mną 🙂
Na zwieńczenie sezonu jeszcze jedna potyczka. Mierzyć się będę z wyzwaniem pod tytułem ULTRAMARATON. No tak to sobie wymarzyłem 🙂
40. jubileuszowy a mój 11. Maraton Warszawski za mną. Na koncie mam w sumie 12 królewskich dystansów. Tego dnia w planie miałem do wykonania mocny trening i to wyszło znakomicie.
Podczas Wings For Life, w nogi weszło ponad 66 kilometrów, ale żeby nie kolano śmigałbym już ponownie po ursynowie. Chęć do biegania jest jeszcze większa niż przed wyścigiem. Oczywiście zdrowy rozsądek nakazuje odpoczynek, przebiegnę więc ten ultramaraton jeszcze raz, tyle że “na sucho”. Możecie się śmiało podczepić 🙂
“Przed chwilą” były jeszcze dwa tygodnie do Wingsa, a ja się zastanawiałem czy zdążę się zregenerować po Orlen Maraton. A teraz zastanawiam się o której wyjechać do Poznania. Chyba było jakieś zakrzywienie czasu 🙂 . Ale cóż – czas leci nieubłaganie, ale na szczęście JA pilotuję. Z dwojga złego jestem w ulubionym okresie…
Słonecznie i wietrznie ale komfortowo – tak mogę w skrócie podsumować wrażenia po niedzielnym maratonie. Założenia były dużo mniej ambitne jednak okazało się że maraton w obecnej dyspozycji nie jest dla mnie wielkim wyzwaniem.
Dziś głos na temat współpracy lub nie w grupie podczas zawodów. Nie ukrywam, że triggerem do napisania tego tekstu był wczorajszy bieg w Poznaniu a w zasadzie komentarze po biegu, które miałem okazję czytać. Chodzi mianowicie o bieg Recordowa Maniacka Dziesiątka (swoją drogą śmieszna nazwa tzn. czemu Recordowa a nie po polsku Rekordowa to…
Po chwilowym oddechu od blogowania ponownie wracam do gry 🙂 . Było dużo atrakcji dlatego “oddech” lekko się wydłużył – trwał ponad 3 miesiące nie mniej – I’m back 🙂 .
Dziesiąty maraton w karierze za mną. Był to dla mnie docelowy start w tym sezonie. Poniżej o tym jaki to był bieg i dlaczego taki trudny. Check this out! 🙂