4. Półmaraton Praski – relacja
Drugi start kontrolny za mną. Wynik miał pokazać w którym punkcie jestem na drodze do złamania 2 h 25 min w maratonie. Odczucia są – że tak powiem – ambiwalentne 🙂
Drugi start kontrolny za mną. Wynik miał pokazać w którym punkcie jestem na drodze do złamania 2 h 25 min w maratonie. Odczucia są – że tak powiem – ambiwalentne 🙂
Po mocniejszym tygodniu nadeszły dwa lżejsze żeby nie napisać że słabsze 🙂 . Do celu jest jeszcze trochę czasu, można to wszystko nadrobić. Chcę unikać jakiegoś trwałego zmęczenia i po mocniejszych cyklach robię lżejsze serie treningów. Może to nie jest książkowe podejście ale w treningu nie trzeba się bać eksperymentów 🙂 .
Na dwa dni do startu czas na Coming Out osoby widmo – Mariana. Sylwetkę kolegi przybliżyłem już na początku projektu tutaj. Od tego czasu sportowo Marian trochę się rozwinął i mam nadzieję że potwierdzi to w sobotę wieczorem.
Po dwóch tygodniach (nie bójmy się tego słowa) miałkich treningów, zamierzałem uczciwie potrenować. W perspektywie było dużo zagrożeń, że jednak wypadnie mi jeden lub dwa treningi z tygodnia. Zawsze jednak trzeba wierzyć że się uda. Miało być mocno i dużo 🙂 . Zostały 3 tygodnie do Półmaratonu Praskiego.
Ledwo z Marianem zaczynaliśmy projekt treningu do półmaratonu, a już trzeba prasować koszulkę na zawody 🙂 . Pozostaje zgarnąć nagrodę w sobotni wieczór w postaci życiówki. Teraz już 100% należy do Mariana. Ja się powoli dystansuje/usuwam w cień od odpowiedzialności 🙂 – swoją rolę odegrałem przyzwoicie.
Pierwszy tydzień sierpnia pod kątem treningowym nie był imponujący. Z drugiej strony patrząc na sam kilometraż, zrobiłem prawie 110 km. Ostatnio tak dużo biegałem w kwietniu tego roku, kiedy na szybko zmodyfikowałem trening pod WFL. Lipiec zamknąłem z kolei z wynikiem 375 kilometrów.
Został tydzień treningu! Potem już tylko podtrzymanie formy. Więcej uwagi trzeba zwracać na to, żeby nie zniszczyć dotychczasowego dorobku niż żeby jeszcze coś istotnie poprawić.
Nadal mam poślizg z publikowaniem kolejnych postępów treningowych, ale codziennie jest tyle ciekawych rzeczy do zrobienia 🙂 że czasu na wszystko nie starcza . Po biegu Powstania Warszawskiego rozpocząłem urlop. Na urlopie zawsze wyższy priorytet ma odpoczynek i „zabawa” niż ciężki trening. Tak było i w tym roku 🙂
Marian wykonał treningi w poprzednim tygodniu zadowalająco. Wprawdzie dokonał autorskich modyfikacji 🙂 ale przymykam na to oko. W życiu amatora nie zawsze da się wykonać wcześniej zaplanowany trening.
Ostatni tydzień lipca był pod znakiem „ostrzenia” pod zawody na 10 km. Drastycznie zmniejszyłem kilometraż. W efekcie w tym tygodniu przebiegłem razem z zawodami tylko 35 kilometrów.