BiegammaratonZDROWIE

Moja historia pierwszego maratonu – lekcja na całe życie dla każdego biegacza

Maraton – dystans, który budzi zarówno respekt, jak i fascynację. Dla wielu to symbol wytrzymałości, determinacji i pokonywania własnych granic. Moja przygoda z królewskim dystansem zaczęła się nieco przypadkowo i zupełnie bez przygotowania, ale z czasem okazała się cenną lekcją, którą chcę się podzielić z każdym, kto myśli o tym, by postawić pierwszy krok na trasie 42,195 km.

Początek bez planu i wiedzy

Mój pierwszy maraton odbył się w 1999 roku. W czasach, gdy Internetu nie było powszechnie dostępnego, wiedzę o zawodach i samym dystansie czerpałem z gazet. Nie miałem pojęcia, czym tak naprawdę jest maraton – czym jest jego trudność, jak się do niego przygotować, ani jakie wyzwania mnie czekają. Wszedłem w to niemal na ślepo.

Pamiętam, że na start wybrałem dres – nie miałem ze sobą nawet odpowiednich spodenek. To był mój pierwszy z wielu błędów, który dziś rozbawiłby niejednego zaprawionego biegacza. Mniej więcej godzinę przed biegiem zjadłem czekoladę no i uznałem że jestem gotowy. Nieświadomość pewnych trudności pozwala podejść z dziecięcym entuzjazmem do trudnego zadania – to z perspektywy czasu oceniam akurat na plus.

Błędne tempo i bolesna nauka wytrzymałości

Co ciekawe, razem z nami biegli także półmaratończycy, o czym dowiedziałem się już podczas wyścigu. Nieświadomie pobiegłem oczywiście ich tempem. Byłem przyzwyczajony z biegów na bieżni że od początku muszę biegać w czubie 🙂 Biorąc pod uwagę, że maksymalny dystans jaki biegałem do momentu startu w maratonie to było 10km. W tym kontekście ściganie się z półmaratończykami podczas debiutu maratońskiego nie było roztropne.  Przez takie podejście od około 30. kilometra moje nogi zaczęły odmawiać posłuszeństwa, a ja zmagałem się z cierpieniem i ogromnym zmęczeniem. Mój czas na mecie to 3 godziny i 26 minut – wynik może nie za dobry, chociaż w tamtym momencie nawet nie wiedziałem na ile mogę pobiec. W końcu bez przygotowań nie powinno się mieć dużych oczekiwań.

Czytaj także:  Plan: Półmaraton w 110-100 minut #2

Ten bieg nauczył mnie – choć potrzebowałem na to chwilę czasu – jak ważne jest świadome podejście do treningu i startu. Nie powinno się zaczynać się takiego wyścigu zbyt szybko, bez planu, ze zbyt małą wiedzą i przede wszystkim nieodpowiednim przygotowaniem. To prowadzi to niemal zawsze do cierpienia w trakcie biegu.

Wiedza, doświadczenie i lepsze przygotowanie

Dzisiaj biegacze mają nieporównywalnie lepsze warunki. Internet, społeczności biegowe, profesjonalne plany treningowe i mnóstwo materiałów edukacyjnych. To pozwala nie tylko teoretycznie przygotować się do maratonu, ale też unikać najbardziej popularnych błędów. Mimo to wiedza nigdy nie zastąpi doświadczenia, a każdy bieg, nawet ten pierwszy, to niepowtarzalna lekcja charakteru i wytrwałości.

Na bazie własnych doświadczeń mogę śmiało powiedzieć, że kluczem do ukończenia maratonu jest dobre zrozumienie swojego ciała, odpowiednie przygotowanie fizyczne, a także psychiczne nastawienie. Regularne i ustrukturyzowane treningi, które łączą w sobie rozwijanie wytrzymałości, siły i szybkości, to podstawa. Ważne jest też łagodzenie ryzyka kontuzji przez rozważne zwiększanie obciążeń oraz regenerację.

Najważniejsze lekcje z mojego debiutu maratońskiego

  1. Nie zaczynaj za szybko – to najczęstszy i najbardziej kosztowny błąd. Startując zbyt szybkim tempem, ryzykujesz spadek sił na dalszej części trasy, co może skończyć się prawdziwym cierpieniem.
  2. Świadomie wybierz cel – dla debiutanta najważniejsze jest ukończenie, a nie wynik czasowy. Jasno określony cel pomoże skierować energię i przygotowania we właściwy sposób.
  3. Przygotuj plan treningowy i trzymaj się go – regularność i różnorodność treningów (długie wybiegania, trening tempowy, interwały) przygotują organizm do poradzenia sobie z maratońskim dystansem.
  4. Dbaj o nawodnienie i odpowiednią dietę – choć ja na pierwszy maraton zjadłem czekoladę, to dziś wiem, że właściwe żywienie przed maratonem mają ogromne znaczenie dla utrzymania energii i komfortu w trakcie biegu. Tutaj stosuj tzw. ładowanie węglowodanami ale nie można tego mylić z objadaniem się. Musimy czuć się lekko a nie ociężale.
  5. Unikaj eksperymentów w dniu startu – stroju, odżywek i strategii biegowej nie warto już tego zmieniać. To moment na wykorzystanie sprawdzonych rozwiązań.
  6. Traktuj maraton jako lekcję wytrwałości i samodoskonalenia – nie zawsze chodzi o rywalizację z innymi, ale o pokonywanie swoich ograniczeń i czerpanie satysfakcji z każdego przebiegniętego kilometra.
Czytaj także:  6 godzin Pełnej Mocy - relacja

Dlaczego warto zacząć mimo trudności?

Maraton jest jednym z najtrudniejszych biegów, ale także jednym z najbardziej satysfakcjonujących doświadczeń, jakie może przeżyć biegacz. To nie tylko test fizyczny, lecz także mentalny, który uczy cierpliwości, pokory i determinacji. Mój pierwszy maraton był pełen błędów i bólu, ale pozwolił zrozumieć, co oznacza prawdziwa walka z samym sobą.

Dla wszystkich początkujących biegaczy moja historia jest dowodem, że nie trzeba od razu być ekspertem, by ukończyć ten dystans. Liczy się pasja, chęć doświadczenia czegoś trudnego, odbycie lekcji pokory która zaprocentuje. Z czasem każdy kilometr staje się łatwiejszy, a maraton przestaje być tylko odległą legendą, stając się realnym celem i pięknym doświadczeniem życiowym.

Obecnie potrafię pobiec maraton na treningu i nie jest to dla mnie ekstremalny wysiłek. Zahartowane mięśnie i wieloletni proces treningowy spowodował że biegam dystanse 100km kończąc jest w dobre dyspozycji.

 

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Opublikuj komentarz