Po mocniejszym tygodniu nadeszły dwa lżejsze żeby nie napisać że słabsze 🙂 . Do celu jest jeszcze trochę czasu, można to wszystko nadrobić. Chcę unikać jakiegoś trwałego zmęczenia i po mocniejszych cyklach robię lżejsze serie treningów. Może to nie jest książkowe podejście ale w treningu nie trzeba się bać eksperymentów 🙂 .
Poniedziałek (21.08)
Zrobiłem sobie wolne. Czułem niedzielne 34 kilometrowe wybieganie i musiałem dać organizmowi czas na regenerację.
Wtorek
Tylko lekkie rozbieganie 10 km w tempie 4’30”/km. Wyszło na niskim HR 122 ale czułem ogólne zmęczenie. Niedziela nie dawała o sobie zapomnieć.
Środa
Nadal nie czułem świeżości. Chciałem zrobić jakieś tempo, myślałem ambitnie o 4 x 2,4 km. Pobiegłem pierwszy odcinek, średnia 3’22”/km. Ledwo żyłem 🙂 , dałem sobie 4 min na dojście do siebie i pobiegłem drugie 2,4 km. Pierwszy międzyczas 3’17” ale drugi już 3’26”. Zdecydowałem że na dziś to chyba enough 🙂 i dodałem jedynie 2 km schłodzenia. Zjazd do zajezdni 🙂 .
Niemoc to efekt mocnego poprzedniego tygodnia. Nie stosuję żadnych dodatkowych form regeneracji oprócz snu – może to dlatego ? 🙂 . Brak mocy nie powoduje u mnie oczywiście żadnej paniki, do startu kontrolnego było jeszcze dużo czasu. Trzeba po prostu dać organizmowi czas na pozbieranie się.
Czwartek
Na koniec tygodnia miałem zaplanowane badanie wydolnościowe. Po środowym niby-tempie byłem zmęczony i zastanawiałem się czy czwartku nie zrobić wolnego. Z drugiej strony celem badania było pokazanie parametrów podczas tygodnia treningowego a nie po wypoczynku. Zrobiłem ostatecznie lekkie BNP 7,5 km startując z prędkością 4’40”/km i kończąc 3’30”/km. Czyli namiastka tego co jest na badaniu.
Piątek
Bieganie na bieżni w Sportslab. Wyniki badań opiszę oddzielnie, mogę już teraz napomknąć, że nie dobiłem do swojego HR max a nogi nie były moje 🙂 . Z optymistycznych informacji: okazało się że jestem chudy 🙂 . Może jakoś nie czułem się zaskoczony, ale 6% tłuszczu w organizmie jest dobrym wynikiem.
Sobota
Ponownie zrobiłem sobie dzień wolny. Wczorajsze badania to jednak nie był taki spacerek. Nie leżałem oczywiście plackiem, była to raczej aktywna regeneracja. Hania pod koniec wakacji ma świeżą dostawę energii – trudno temu sprostać 🙂 .
Niedziela
Rozbieganie w rodzinnym Przasnyszu 🙂 . Bieganie wśród pól, zatem brak jakiejkolwiek osłony od wiatru. Lajtowe 9 km w okolicach 4’20”/km. Pomimo szarpanego tempa można było już wyczuć powrót świeżości.
Poniedziałek (28.08)
Od jakiegoś czasu miałem zaplanowany long run z kolegą Mateuszem. Chciał się sprawdzić na dystansie 20 kilometrów. Planował tempo w okolicach 4 min/km. Napisał e-mail z prośbą o wspólny bieg. Trzeba było człowieka w realizacji takiego celu wesprzeć 🙂 .
Generalnie Mateusz zapisał się na maraton w Berlinie i chciał zobaczyć w którym jest punkcie jeśli chodzi o przygotowania. Rekord życiowy Mateusza na 10 km jest w okolicach 36 minut, zatem jest to już szybkie bieganie. Półmaratonu jeszcze nigdy nie biegł, od razu atakuje maraton. Takiej ścieżki startów nie rekomenduję, ale z drugiej strony w amatorskim bieganiu nie wszystko musi być idealnie poukładane – z reguły prawie zawsze nie jest 🙂 .
Pobiegliśmy w Lesie Kabackim w miarę równo przyspieszając na końcówce. Średnie tempo to 3’54”/km – czyli znakomicie. Teoretycznie takie rozbieganie dla mnie to nie jest wielki wysiłek, ale biorąc pod uwagę nieludzką porę dnia – biegliśmy o 10 rano – nie było super komfortowo. Mój średni HR 148 mówi wszystko 🙂 .
Wtorek
To był ostatni moment na zrobienie akcentu przed sobotnim półmaratonem a w zasadzie to było już trochę późno. Chciałem pobiec 10 x 1km ale skróciłem to do 8 odcinków żeby się nie przemęczać. Prędkości superkomfortowe 3’13”/km na przerwie 2 minuty. Szybsze tempo w kontekście półmaratonu nie miałoby większego sensu. Tam będą prędkości w zakresie 3’20”-3’25”/km.
Całość treningu zamknąłem z 16 kilometrami na liczniku.
Środa
Do końca tygodnia postanowiłem już odpoczywać. Zrobiłem delikatne 10 km po 4’12”/km w strefie komfortu 🙂 .
Czwartek
Wolne. Zamiast leżenia, aktywny wypoczynek z Hanią w końcówce wakacji 🙂 . Trochę dużo opychania się karmelowym popcornem na seansie Gru, Dru i Minionki ale przecież spalę to! 🙂
Piątek
Planuję pobiec 5 kilometrów lekkiego rozbiegania z pięcioma odcinkami rytmów po 100 metrów. Jest to mój standardowy trening przed zawodami.
Jutro żywe przetarcie na Półmaratonie Praskim. Potem zostanie już ostatni etap treningu do Maratonu Warszawskiego.
Podsumowanie
Po mocniejszym #7 tygodniu dwa następne wyluzowałem. Odczułem trochę tę 30-tkę z końcówki rekordowego tygodnia. Wiem, że trzeba zwiększyć trochę kilometraż do maratonu. Tydzień #8 zakończyłem z 37 kilometrami a w sierpniu zrobiłem w sumie 360 kilometrów. Jak na trening maratoński to jest BIEDA 🙂 . Ale no stress – nadrobię to! Jest jeszcze trochę czasu na trening, chociaż jak patrzę w kalendarz to będzie ciasno 🙂 .
Powodzenia jutro na trasie!