Biegam

Koronawirus i sytuacja z nim związana w ostatnich tygodniach rozdają karty i nie chodzi tylko o bieganie. Jedni się wkurzają a inni odnoszą ze zrozumieniem. W świecie biegowym raczej przeważa ta pierwsza grupa. Fakty są takie a nie inne i dojrzałe podejście to nie obrażać się na rzeczywistość tylko odpowiednio reagować.

     Co tu dużo pisać – według mnie nadzieje na ściganie się tej wiosny są mizerne. Obstawiałem taki scenariusz już około 1,5 tygodnia temu, ale teraz w zasadzie jestem tego pewien. Przełożone Mistrzostwa Świata Masters w Gdyni, zamieszanie z maratonami w Tokyo i Paryżu – wygląda na to, że decyzje o przekładaniu/odwoływaniu wiosennych imprez będą za chwilę masowe.

Lekko zgłębiłem temat, próbując zrozumieć czy ta cała sytuacja to tylko panika czy jednak jest jakieś uzasadnienie. Zwracałem głównie uwagę na liczby bo te są w miarę obiektywne. Co się dowiedziałem:

Na dzisiaj mamy:

  • 17 osób zarażonych w Polsce
  • Ponad 114 tys. zarażonych na świecie
  • Ponad 4000 ofiar wirusa

Liczby bezwzględne pewnie już są nieaktualne, ale przecież nie o to tutaj chodzi. Gdybyśmy to porównali ze statystyką stojącą za „zwykłą” grypą skala podejmowanych obecnie działań nie byłaby do końca zrozumiała. To co jednak odróżnia w sposób znaczący koronowirusa od grypy to szybkość rozprzestrzeniania się. Tutaj potencjał tego pierwszego jest dużo większy. O ile osoba z grypą średnio zaraża około 1,3 osoby o tyle osoba chora na koronowirusa zaraża od 2 do 4 osób. Być może na pierwszy rzut oka nie robi to wrażenia, ale jest to ogromna różnica.

Pomijając Chiny, wzrost odnotowanych przypadków podwaja się co kilka dni – przypomina wzrost wykładniczy!

źródło: www.worldometers.info

Oczywiście oczami wyobraźni widzimy, że ten wykres będzie rósł w nieskończoność co oczywiście jest błędne. Większość wykresów obrazująca tego typu statystyki w końcu się „wypłaszcza” z tym, że tutaj nie wiemy gdzie to nastąpi.

No dobra, ale nie jest moim celem niesienie informacji co to za wirus, skąd jest i dlaczego jest niebezpieczny – zostawiam to innym blogom eksperckim 🙂  Poza tym nawet gdybym podważył tutaj sens skali podejmowanych działań to nie sądzę żeby to coś zmieniło. Tak czy inaczej – po zapoznaniu się z danymi widzę, że „panika” ma jakieś uzasadnienie. Gdybym odpowiadał za szeroko pojęte tzw. zdrowie publiczne, to w tym przypadku także minimalizowałbym ryzyko. Dodatkowo, patrząc zupełnie na chłodno (nie okiem biegacza) – „tragedia” z powodu odwołania jakiejś imprezy biegowej gdzie po drugiej stronie na szali jest zdrowie wydaje się dylematem absurdalnym. Wiadomo, dla biegacza który kuje formę w pocie czoła całą zimę to jest ciężkie do zaakceptowania 🙂 ale posługujmy się chłodną kalkulacją a nie emocjami.  Tak czy inaczej szansa na odbycie się dużych imprez biegowych tej wiosny  jest w mojej opinii znikoma.

Moje plany

     Z tyłu głowy mój plan na tę część sezonu miał wyglądać następująco: początek kwietnia półmaraton lub maraton. Półmaratonów jak na lekarstwo a Gdynia od początku mi się nie uśmiechała. W grze był zatem Maraton w Łodzi lub w Gdańsku. Na dzień dzisiejszy już się odzwyczaiłem od tych myśli 🙂
Na początku maja chciałem zmierzyć się z ultra w Wings For Life. Pobiec w Poznaniu lub gdzieś w pobliżu np. w Cambridge. Oczywiście uważam, że ta impreza także się nie odbędzie w planowanym terminie. Jeśli się jednak odbędzie to raczej w formie biegu z aplikacją mobilną. Wtedy skrzykniemy się z lokalnymi ultrasami i rozegramy to w ramach zabawy 🙂

     W związku z powyższym nie rozkręcam się zanadto z formą, nawet trochę odpuszczam i ją wyhamowuję. Oczywiście nie robię drastycznych ruchów np. roztrenowania. Prawdopodobnie imprezy rangi np. GP Warszawy w Kabatach/Park Run’y będą rozgrywane. Być może tam się ścignę. Nie mniej uznałem, że szkoda ciała, żeby przy tak mglistej przyszłości ostro dokładać do pieca i wysilać organizm 🙂

Świadomy jestem, że podejmuję ryzyko. Lepiej dla mnie żebym się nie mylił. Jak do początku kwietnia nie będzie informacji o odwołaniu maratonów i/lub Wingsa to już z formą mogę nie zdążyć 🙂 Gdyby nawet taki WFL się odbył, to wyjazd poza Polskę obarczony jest i tak dużym ryzykiem utknięcia gdzieś w świecie a już na pewno będzie się to wiązało z utrudnieniami logistycznymi.  Ale jest jeszcze Poznań. Patrząc projektowo: ryzyko można akceptować, jakoś na nie reagować, łagodzić, przerzucić na kogoś innego 🙂 lub go po prostu unikać – w tym przypadku ta ostatnia opcja wydaje się dla mnie najkorzystniejsza. Oczywiście sytuacja jest dynamiczna i się do niej dostosuję 🙂

Szukając pozytywów – to jest dobry test na utrzymanie motywacji do  biegania. Wychodzić na trening po to, żeby ewentualną formę za chwilę roztrenować – to jednak będzie jest wyzwanie! 🙂
A u Was jak z motywacją???

 

źródła:
nytimes.com/2020/03/07/world/europe/coronavirus-italy.html
medium.com/@davetroy/why-we-should-care-commonly-asked-questions-and-answers-about-covid-19-6b166f1876e9

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Opublikuj komentarz